Rejs kutrem na oglądanie wielorybów, to była jedna z głównych atrakcji, jakie chcieliśmy zrobić, podczas pobytu na Islandii. Przejechaliśmy całą wyspę dookoła i mieliśmy wiele miejsc i możliwości, gdzie mogliśmy kupić wycieczkę. Po przeszukaniu internetu, zdecydowaliśmy się, iż popłyniemy z Húsavíku – Wielorybiej stolicy Islandii.
Húsavík to małe rybackie miasto, leżące na północnym wybrzeżu wyspy, nad Zatoką Skjálfandi, jest domem dla wielu gatunków wielorybów. Nawet został okrzyknięty Wielorybią stolicą Islandii. Nie ma innego, drugiego takiego miejsca, na Islandii jak Húsavík, jeśli chodzi o oglądanie wielorybów. To właśnie stąd, w połowie lat 90-tych, wyruszyły pierwsze wycieczki w poszukiwaniu wielorybów.
Húsavík jest to najlepsze miejsce do oglądania wielorybów, z największym prawdopodobieństwem, zobaczenia tych ogromnych ssaków.
Nie rezerwowaliśmy wycieczki wcześniej, gdyż nie wiedzieliśmy jaka będzie pogoda i w który dzień uda nam się wygospodarować czas wolny. Dnia piątego wieczorem, jak już dojechaliśmy do noclegu, usiedliśmy i szukaliśmy firm organizujących oglądanie wielorybów. Na szczęście w połowa Października to koniec sezonu i były jeszcze wolne miejsca. Wycieczkę zarezerwowaliśmy przez stronę GetYourGuide. W samym Húsavíku, znajdują się cztery firmy, mające w swojej ofercie wycieczki na wieloryby: Gentle Giants, Húsavík Adventures, North Sailing and Salka. Możecie porównać ich oferty online.
My popłynęliśmy z Gentle Giants i mieliśmy taką ofertę:
cena – 330 zł/osoba dorosła (dzieci 0-6 lat za darmo, a powyżej 7 roku życia 150 zł)
czas trwania – 3 godziny
w pakiecie – przewodnik, gorąca czekolada z tradycyjnym islandzkim skręconym pączkiem, ciepły kombinezon, płaszcz przeciwdeszczowy w razie potrzeby. Warto zaznaczyć, że kuter nie był przepełniony, każdy miał szanse spokojnie podziwiać i zrobić zdjęcie wielorybom.
Pobudka o poranku, śniadanie i ruszamy. W porcie zebranie o 08:00. Mamy około 20 minut jazdy. Spędziliśmy godzinę w porcie, fajnie bo mieliśmy czas na zdjęcia, a widoki jak już wspominałam były piękne. Spacerując wzdłuż wybrzeża, czy przechadzając się w porcie, mamy wspaniałe widoki rozciągające się na zatokę i góry Kinnarfjöll. W samym porcie, zacumowane kutry rybackie i żaglowce, dodają temu miejscu wyjątkowego uroku.
Dostaliśmy kombinezony i wskazano nam drogę do kutra, którym będziemy płynąć. O 09:00 wypływamy z portu. Tafla wody w zatoce jest gładka i nie ma dużych fal. Warunki pogodowe nam sprzyjają, jest słonecznie i bezwietrznie, ale bardzo rześko. Od brzegu płynęliśmy około godziny, aż do miejsca, gdzie pojawiły się wieloryby. Przewodnik miał bardzo dobre wieści dla nas, dzisiejsze szanse na zobaczenie wielorybów to 98 %. Już z daleka, przez lornetkę, wypatrywał ich położenia. Dał nam wskazówkę, iż my też musimy szukać, białej fontanny wody unoszącej się nad wodą, to będzie znak, że wieloryb jest w tym miejscu i tam będziemy płynąć.
Udało nam się zobaczyć trzy gatunki wielorybów: Humbak (Humpback), czyli najbardziej samotnego wieloryba, Płetwal karłowaty (Minke) i Płetwal błękitny (Blue Whale).
Kiedy wieloryb stawiał płetwę ogonową do góry (pionowo), oznaczało to, iż będzie głęboko nurkował i wypłynie na powierzchnię wody, dopiero po kilkunastu minutach. Nie musieliśmy czekać, aż znowu wypłynie, gdyż kolejne osobniki pokazywały się zaraz w pobliżu, a my tylko do nich podpływaliśmy. Na koniec, udało nam się zobaczyć nawet grupę 3-4 wielorybów, płynącą razem.
Pasjonaci nie tylko wielkich ssaków, mogą również wybrać się na wycieczkę, na jedną z pobliskich wysp, na obserwowanie Maskonurów i innych ptaków na Lundey lub Flatey.
Niesamowite emocje i przeżycia, towarzyszyły nam dzisiaj, podczas oglądania wielorybów! Wycieczka warta każdej złotówki! Nie zastanawiajcie się czy warto, bo naprawdę warto! Gorąco polecamy!!!
Mieliśmy świetne warunki do robienia zdjęć i kręcenia filmów. Jeśli macie, to warto zabrać ze sobą, zbliżeniowy obiektyw. Przydaje się do zdjęć, kiedy wieloryb jest oddalony, a akurat się wynurza lub wyciąga płetwę do góry. Jeśli zależy Wam na dobrej jakości filmie, a macie stabilizator, to też zabierzcie, łódką buja.
Na koniec dobra rada, jeśli chcecie mieć przyjemność z wycieczki i faktyczne oglądać wieloryby, radzimy zażyć tabletki na chorobę morską!!!. Z doświadczenia już wiemy, iż zazwyczaj połowa osób na statku/łodzi/łódce, nie chce wziąć tabletek, a później przez pół wycieczki wymiotują… Każdemu się wydaję, iż jego to nie dotyczy, ale uwierzcie mi najmniejsze bujanie, może wywołać chorobę morską. Najgorsze są momenty, kiedy kuter się zatrzymuje i bujają nim fale lub kiedy zawraca.
Uczestnicy wycieczki oceniają:
Natalia: W życiu nie widziałam tak ogromnych i pięknych wielorybów. Było to dla mnie niesamowitym przeżyciem zobaczyć tak wielkie ssaki. Sceneria wycieczki również niesamowita, my na środku zatoki, w tle ośnieżone góry, a wokół nas wynurzały się kolejne kolosy! Coś niesamowitego i na pewno ten widok zostanie długo w pamięci. W drodze powrotnej do portu, dostaliśmy gorącą czekoladę i kleinura, co przypominało polskiego faworka.
Marcin: Jest to atrakcja, którą każdy powinien w swoim życiu zobaczyć. Wrażenia, jakie wieloryby na mnie wywarły, mógłbym porównać do dużego miasta. Na pewno każdy z nas był w ogromnym mieście i widział olbrzymie wieżowce, które wywarły na was duże wrażenie. To teraz wyobraźcie sobie widok ssaka wielkości tira, WOW nie? Ale to i tak nic w porównaniu do widoku na żywo. Śmiało mogę polecić taką wyprawę! Myślę, że się przekonacie jak zobaczycie zdjęcia i filmik. P. S. To nic, że prawie wszyscy wymiotowali i tak było fajnie i warto!!!
Krzysztof: Przygoda zdecydowanie warta polecenia, gdybym miał okazje jeszcze raz wybrać się na obserwacje wielorybów, to na pewno bym popłynął, ba chętnie nawet na kilka dni! Woda, otwarta przestrzeń, dzika przyrofa, wieloryby i pyszna czekolada!